Pielgrzymka Staszów – Sulisławice 2020
Wczesnym rankiem czerwcowe promienie słońca przebijały się nieśmiało z chmur zawieszonych nad ziemią staszowską. Powietrze było ciepłe i wilgotne, a ulice wciąż szkliste po przejściu nocnej ulewy. Chodnikami poruszały grupy pątników, na twarzach, których malowała się niepewność, ale każdy z nich gotowy był do podjęcia trudów pielgrzymowania nawet w strugach deszczu. Na tle zasnutego nieba leciał „bezzałogowy statek powietrzny” wesoło pobrzękując namierzając swym okiem cyfrowym pielgrzymów obu parafii zmierzających od wschodu i zachodu na Msze Święta, która miała rozpocząć się o g. 9.00.
Mszy Świętej przewodniczył Ordynariusz Diecezji Sandomierskiej ks. bp. Krzysztof Nitkiewicz, który w homilii poruszył kwestię wnętrza serca człowieka, zachęcając by przemieniało się ono w serce Niepokalanej do której dziś zdążamy.
Wśród pochmurnego krajobrazu zroszonych porannymi kroplami deszczu grupa 560 pielgrzymów szykuje się do wyjścia. Ostatnie zdjęcie z drona i głos przewodnika: ruszamy…
Jeden z obecnych tam pielgrzymów wspomina:
„niesamowite było to, że mogliśmy poczuć klimat tamtych wydarzeń, który nas dziś dotyka, kiedy to mieszkańcy Staszowa w tak dramatycznej sytuacji, w której my dziś się znajdujemy, kiedy to panująca zaraza zabierała w zastraszającym tempie ich bliskich, a terasz naszych rodaków – zbijają krzyż z dwóch kawałków drewna i wyruszają do Matki Sulisławskiej prosząc Ją, aby zaraza ustała, a my dziś za ich przykładem czynimy to samo.
Jeszcze rok temu nikt z dziś tu obecnych nie spodziewał się, że nasze pokolenie dotknie podobna sytuacja. I jakże realnym stał się ten moment sprzed 200 lat o którym do tej pory słuchaliśmy, czytaliśmy w książkach historycznych; kiedy to oczom pielgrzymów ukazują się wieże kościoła i padają na twarz, a z głębi ich serc wyrywa się krzyk: Matko ratuj! ….i dźwięczny głos posłańca ze Staszowa:” Zaraza ustała! Nikt już nie umarł na cholerę!”
„Ubliża WIELKOŚCI WSZECHMOCNEGO BOGA
BEZRADNOŚĆ BEZSILNA jak SEN z dziejów duszy
TA NIEDOSKONAŁOŚĆ POTĘGI na DROGACH
BEZMIARU MIŁOŚCI NADZIEI dla WZRUSZEŃ
Dlaczego NASZ OJCZE – ODMIANY CHOLERY
dołączasz do PIĘKNA BŁĘKITNEJ PLANETY
Czy JEST TEN KTÓRY JEST w BOSKOŚCI NIESZCZERY
Czy naród się zbłaźnił w działaniu jak kretyn
Nienawiść i zazdrość napchały się „pychą”
sumienia zmiartwiały zbyteczne niechciane
Myślenie serdeczność traktują jak „licho”
a w miejscu dla WIARY budują przystanek
Do CIEBIE ślę prośbę ŻYDOWSKA DZIEWCZYNO
bo w SERCU MATCZYNYM TKWI ZRÓDŁO MIŁOSCI
SWIAT TRWA DZIĘKI TOBIE w przestrzeni nie zginął
w modlitwie i pieśni mknie prośba najprościej
Rocznica pielgrzymki do MATKI BOLESNEJ
jak dwieście lat temu idziemy z błaganiem
Proś z nami o ŁASKĘ TY MATKO znasz sprawę
niech DUCH MIŁOSIERDZIA ROZUMEM zostanie”
/Wiesław Kot „200 lat Do Ciebie się uciekamy…/
Wszystko na świecie jaśniało, kwitło, pachniało, śpiewało, a grupa pielgrzymów niosła w swych sercach dziękczynienia i prośby. Duchota i skwar przeplatały się z radością zieleni pól porosłych zbożem; radość i złota swoboda śpiewały chórem ptaków i owadów nad wioskami, okrywających je bukietach iglastych i liściastych drzew.
Podczas półgodzinnych postojów pielgrzymi regenerowali swoje siły, wyjmując z plecaków „zestaw kanapkowy pielgrzyma”, albo częstowali się bułeczkami, kiełbaskami za sponsorowanymi przez ludzi dobrej woli. „Siostry pielgrzymkowe” na każdym postoju serwowały herbatę, kawę roznosząc je w turystycznych kubkach. Cały szpaler zamykał czarny jeep Pana Rafała z jarzącą się soczystą pomarańczą brezentu, chroniącym bagaże pątników i darząc samarytańską pomocą podwózki, tych co opadli z sił i niemocy.
Długi odpoczynek rozleniwił pielgrzymów …ale w drogę, bo za horyzontem czeka Mateńka Sulisławska.
„Na miejsce dojechaliśmy nieco przed g. 18.00. Naszym oczom ukazały się dwa kościoły jeden z XIII, drugi zaś z XIX wieku w którym zawieszony jest podwójnie malowany cudowny obraz Matki Bożej Bolesnej, zwanej Sulisławską”.
W zielonych wierzchołkach kasztanów ponad ośniedziałym dachem miejscowe ptactwo wyśpiewywało swoje melodie.
Pierwszy dzień pielgrzymki kończył się wraz z naglącym mrokiem wieczora, potęgowanym kłębiastymi szaro-ciemnymi chmurami. Wspólna Msza Święta i apel przed „Tronem Matki Sulisławskiej” zakończył dzień.
Niedzielę rozpoczęła Droga Krzyżowa, która przygotowała duchowo pielgrzymów do przeżycia Mszy Świętej o g. 9.30, którą sprawowali: o. Prowincjał Polskiej Prowincji Zmartwychwstańców z Krakowa, proboszcz parafii, ks. Szczepan, ks. Dominik, ks. Sylwester oraz nasz ks. proboszcz Edward.
Kolejny dzień przyniósł ponownie ciężkie, duszne powietrze. Chmury zawisły nad głowami pielgrzymów zwiastując jedno — deszcz. Termometry wskazywały 24O C.
Ze śpiewem na ustach: „żegnaj Sulisławska Matko jedyna… pielgrzymi z żalem opuścili Sanktuarium …bo najlepiej u Matki.”
Wśród śpiewów i odmawianego różańca pątnicy ruszyli w drogę powrotną mając z jednej strony na widnokręgu kolorowe domy okolicznych wsi a z drugiej łąki z których gdzieniegdzie tylko wyrastały dzikie, pękate grusze, stare jabłonie i samotne, słupiaste topole.
Gdy pielgrzymi wypowiedzieli ostanie słowa Koronki do Miłosierdzia Bożego, nagle z nieba z wielką siłą zaczęły spadać ogromne krople deszczu. Wszyscy jakby na jeden znak powyjmowali kolorowe płaszcze, chroniąc się przed deszczem, który towarzyszył im, aż do lasów Golejowskich, po którym pokazało się słońce.
„Wraz z wydłużającymi się cieniami dokończyliśmy biegu naszej pielgrzymki. Wracaliśmy z bagażem pełnym pięknych przeżyć mistycznych, krajobrazów i piękna Polski, które głęboko wpisały się w nasze serca. „Bogu niech będą dzięki, że mogliśmy podziękować Maryi za Jej opiekę i wstawiennictwo nad nami”. Dziękujemy także naszym Kapłanom, ks. Edwardowi, ks. Witkowi, ks. Krzysztofowi i ks. kapelanowi Romanowi za opiekę duchową podczas pielgrzymki, towarzysząc nam na trasie. Zawsze możemy na nich liczyć.